Jak w tytule wpis
zawiera spojlery i jest przeznaczony dla osób, które skończyły Wieśka
„czy” Goty. Maszyna losująca wylosowała i czy Wiedźmin czy najlepszy?
tak więc zapraszam do lektury.
Swoją przygodę zacząłem z mieszanym
rezultatem. Szło dość ciężko i obawiałem się, że rzucę tym w kont. Ale
zawziąłem się i nastukałem 200 godzin w podstawowej wersji na PC. Kilka
miesięcy temu kupiłem okazyjnie wersje GOTY i zacząłem pykać od
początku.Tym razem poszło bardziej sprawnie i zaznajomiony z wersją PC mogłem swobodnie rozpocząć zabawę i przede wszystkim bardziej skupić się na fabule.
Zaczęło się standardowo, czyli słynnym questem z Baronem (wtedy jeszcze nie skupiałem się tak na Gwincie). Historia owszem była dość ciekawa ale popełniłem jeden błąd. Nie zabiłem bestii zaklętej w drzewie i cały plan, aby mieć good ending w tym queście poszedł się kochać. Baron zadyndał na drzewie. Na szczęście udało się wygrać unikatową kartę przed jego śmiercią podczas potyczki w Gwinta. Niewiele było momentów w podstawce, które były aż tak mocne jak ten pierwszy wielki quest.

Właśnie w tym miejscu kłania się kolejna zajawka w postaci wyborów moralnych. Zabić potwora czy się dogadać (tak niektóre potrafią mówić i to całkiem sprawną polszczyzną). Jako, że mam dobre serce to większość potworów oszczędzałem jeśli się tylko dało, co doprowadziło do pewnego questu gdzie zostałem zwabiony w zasadzkę przygotowaną przez potwory partyzantów. Mogłem się podczas rozmowy wykazać ileż to potworów uratowałem na swojej drodze i w ten sposób uniknąć potyczki – choć nie do końca bo pewien nadpobudliwy wilkołak dostał wpierdziel.
Po spędzeniu kilkudziesięciu godzin na stałym lądzie udałem się na wyspę tam teoretycznie robiłem to samo z trudniejszymi przeciwnikami ale było widać, że wyspa ma swoje zasady i swój język. W ogóle to w Wiedźminie mamy sporo zwrotów akcji i zaskakujących rozwiązań, które o zgrozo mają swoje konsekwencje dopiero na końcu gry. Nie wiem co dokładnie zrobiłem ale nabili mi na pal Keire Metz natomiast grając na PC niby robiłem to samo i czarownica dołączyła do mnie kiedy broniliśmy całą ekipą Kaer Morhen.

Dwa dodatki wyrastają ponad przeciętność historii głównego wątku. Otóż już w pierwszej napotkanej karczmie mamy okazję porozmawiać z Panem Lusterko nie spodziewając się jaki wpływ będzie miał na nas w późniejszym etapie gry. Dodatek opowiada jak wszyscy wiemy historię Szlachcica wplątanego w interesy z samym diabłem wcielonym. Intryga jest tutaj tak zagmatwana jakbyśmy oglądali dwusetny odcinek „Mody na sukces”. W dodatku do gry musimy wykonać kilka zadań aby pozbyć się znamienia z twarzy. Wiadomo pakt z diabłem i te sprawy, sprytnie ukryte pod płaszczem metafor. Seria wydarzeń doprowadzi nas do najśmieszniejszego momentu w Wieśku jakim jest wesele i duch w ciele Geralta, który ma się wybawić aby zaznać wieczny spokój. I tutaj oczywiście nie odpuściłem i wychędożyłem swoją weselną partnerkę Shani. Szkoda, że szybko musiała prysnąć na front bo to chyba najfajniejsza dziewczyna w Wiedźminie jaką spotkałem J. Ponoć kilkanaście godzin trwał mocap do seksu w Wieśku. Jak na kilkanaście godzin efekt jest mizerny.
Finał dodatku uważam w moim odczuciu za udany, a jaki miałem? Olgierd mnie irytował przez całą grę toteż nie miałem oporów aby Pan Lusterko zabrał jego duszę. Oczywiście nie ominęła mnie nagroda. Wybrałem sobie dość nietypowe siodło. Dzięki niemu płotka się nie męczyła a kiedy przeciwnik podszedł do konia to natychmiast zostawał opanowany przez jakąś ciemną siłę powodującą paraliż. Bardzo fajny prezent.

Krew i wino w moim odczuciu jest trochę lepsze od Serc z kamienia. Może to przez ten włoski klimacik, może właśnie dlatego, że ciągle tam świeci słońce to i gra się przyjemniej. W każdym razie w głównym wątku zostałem ukarany ponieważ zmanipulowała mnie bestia zaklęta w drzewie tak i tutaj zostałem ukarany za to, że byłem nadgorliwy i chciałem poznać każdy kąt księstwa Toussaint. Wstążka, którą kupiłem od dziewczynki z zapałkami doprowadziła finalnie do katastrofy. Okazało się bowiem, że owa wstążka służy do natychmiastowego przeniesienia się w krainę bajek. Bestią, która morduje był szantażowany wampir. Szantażystką była wygnana siostra księżnej, która chciała ją zabić – szok. Zabijając wampira doprowadziłem do spotkania sióstr i bam obie giną podczas spotkania. Właściwie giną wszystkie główne postacie w tej intrydze. No nie tego się spodziewałem po prawie 50 godzinach grania. To był taki ostry strzał w pysk. Teraz gram jeszcze raz. Skupiam się głównie na gwincie i olewam wątki poboczne. Chcę też uzyskać dobre zakończenie w Krwi i winie.
Pragnąc zakończyć ten wywód chciałem jeszcze napisać, że tylu easter eggów jeszcze nie widziałem w żadnej grze. Szczególnie popisowi są w tym NPC, które rzucają tekstami z polskich komedii i tekstami ,które weszły na stałe do popkultury jak na przykład – spieprzaj dziadu, ciemność widzę ciemność.
Przed jedną z jaskiń spotkałem białego zajączka, nie było by w tym nic dziwnego gdyby zając stał na stosie trupów. Jest to oczywiste odwołanie do Monty Pythona. A jest tego cała masa. Nawet w pewnej wieży znalazłem list z przeprosinami od CDPRed za glicze występujące w grze.

Też już mam przetestowane
OdpowiedzUsuńGrałam w wiedźmina na Playstation i naprawdę zakochałam się w tej grze. Mimo, że ma już sporo lat, wciąż potrafi mnie wciągnąć (z resztą grałam w nią już kilka razy). Teraz niestety przyszedł czas, aby pożegnać się z PS4, a postanowiłam dać szansę Xboxowi. Na stronie: https://4console.pl/ upatrzyłam już nawet ofertę, która wydaje mi się być najlepsza, więc na pewno się na nią zdecyduję. Można tutaj znaleźć zestawy konsoli z grami albo same gry. Podobne oferty można znaleźć dla PS4, więc strona spodoba się każdemu.
OdpowiedzUsuń